Skoro prowadzimy blog herbaciany, to warto by przynajmniej jeden artykuł poświęcić pewnemu nietypowemu piciu herbaty, które przeszło do historii, wywierając znaczny wpływ na przebieg rebelii, która została zapisana w dziejach jako Rewolucja Amerykańska.
Chodzi o bostońską herbatkę.
Bostońska herbatka – o co poszło?
Być może niektórzy z Was kojarzą ilustracje przedstawiające grupę kolonistów w indiańskich pióropuszach, jak wysypują herbatę do oceanu. To dość często przedstawiany w rysunku motyw, który przedstawia bostońskie picie herbaty.
Wszystko zaczęło się od tego, że na rynku pojawiło się bardzo dużo herbaty, w związku z czym jej cena nie była zbyt wysoka. Dlatego też Brytyjczycy postanowili dostarczyć ją do zamorskich portów (w tym także amerykańskich) z wyłączeniem opłat celnych. Nie mogło się to spodobać amerykanom, a zwłaszcza amerykańskim importerom, którzy przez ową decyzję zostali niejako wyłączeni z interesu.
W 1773 roku o prężnego, szybko się rozwijającego portu w Bostonie dotarły trzy okręty (Dartmouth, Eleanor i Beaver) należące do Korony, a zawierały one między innymi ładunki herbaty chińskiej. Co odważniejsi podnieśli bunt. Inicjatywą wykazała się tu organizacja nazywająca się Synami Wolności, w poczet której wchodził między innymi Samuel Adams – jeden z przywódców amerykańskich buntowników.
Rebelianci wdarli się więc na pokład statków – część z nich przywdziała stroje Indian Mohawk – wydostali z ładowni nieszczęsną herbatę i poczęstowali nią przybrzeżne ryby oraz inne morskie stworzenia. Warto nadmienić, że choć nie zawsze stronili od przemocy, tak w trakcie bostońskiego picia herbaty zachowali się pokojowo. Pozostałe towary pozostały nietknięte.
Wydarzenie zgodnie określa się jako wczesny etap czy też preludium do Rewolucji Amerykańskiej.
Siadając dziś do szklanki z czarną herbatą możemy sobie pomyśleć, że wiąże się z nią pewne burzliwe wydarzenie…