biskupia kopa schronisko
Turystyka

Biskupia Kopa: schronisko

Zazwyczaj wybierając się na jakiś szczyt, zastanawiamy się, czy znajdziemy na nim bądź w jego pobliżu jakieś schronisko. Jeżeli tak, wówczas mamy jeszcze większą motywację do wspinaczki. W końcu nie ma nic przyjemniejszego niż pokrzepić się posiłkiem czy napojem po żmudzie wędrówki. Dla tych, którzy wybierają się na Biskupią Kopę mamy dobrą wiadomość, czeka na nich z otwartymi ramionami górska gospoda. Zatem do dzieła, pakujmy się i wyruszajmy czym prędzej!

Legenda o Ludoszy

Z miejscem, na którym znajduje się schronisko wiąże się ciekawa legenda. W prastarych czasach, jak opowiadają wiekowi bajarze, Duch Gór Pradziad swojemu pomniejszemu słudze, skrzatowi Ludoszy, dał drobny upominek, czyli górkę, którą dziś znamy pod nazwą Biskupiej Kopy. Odtąd duszek ten wyczyniał na niej wiele brewerii. Głównie psocił, strojąc sobie żarty z wędrowców, choć zdarzało się i tak, że im pomagał, na przykład naprowadzając na szlak. Pewnego razu w te rejony zapuścił się Jasiek. Ludosza wyczarował niezwykłe skarby i powiedział chłopakowi, że może wziąć tyle, ile udźwignie. Ostrzegł go przy tym, aby się nie oglądał za siebie (podobnie jak biblijny Lot). Wędrownik czym prędzej upchał drogocenności do kieszeni i już czmychał. Wtedy usłyszał potworny grzmot. Powodowany naturalną ciekawością obejrzał się za siebie. Mściwy gnom Ludosza zamienił biedaka momentalnie w kamień. Do dziś, jak głosi legenda, głaz ten znajduje się w pobliżu schroniska.

Schronisko “Pod Biskupią Kopą”

Podobno Ludosza grasuje do dziś, ale jakoś nikomu nie udało się go uwiecznić na kliszy fotograficznej. Pozostaje więc nieuchwytny. Inaczej rzecz się ma ze schroniskiem, który rocznie gości niezliczoną liczbę turystów. Znajduje się ono na 850 metrze, zatem tuż pod samym szczytem (przypomnijmy Biskupia Kopa sięga 890 metrów). Od końca XIX wieku istniało tutaj schronisko Rudolfsheim, przy czym nie było ogólnodostępne, a jedynie prywatne. W latach dwudziestych XX wieku zmieniło się to, kiedy Georg Doening, budowniczy z całkiem nieodległego Prudnika, wraz z pomocnikami i z inicjatywy Śląskiego Sudeckiego Towarzystwa Górskiego wznieśli nowe schronisko. 

Do dziś chętnie je odwiedzamy, rekordzista zrobił to grubo ponad sto razy!