Nieraz mamy dość tych wszystkich ludzi. Zaczynają działać nam na nerwy. Szukamy wówczas miejsc, w których jest ich jak najmniej, najlepiej zupełnie odludnych, w których nie uświadcza się obecności drugiego człowieka. Dochodzimy do wniosku, że nie lubimy ich. Powodów może być sporo. Nie wnikając się, próbujemy rozważyć kwestię, czy to normalne?
Mizantropia: objawy
Niechęć do ludzi istnieje od wieków. Pierwsze jej przejawy pojawiły się wraz z pierwszymi ludźmi. Niegdyś stworzono termin “mizantropia”, które oznacza właśnie niechęć i pogardę do gatunki ludzkiego. Rodzi się czasem ze spekulacji filozoficznych lub bacznej obserwacji natury ludzkiej, zdarza się i tak, że mizantropami stajemy się wtedy, kiedy doznaliśmy wiele złego od innych.
Jednak nie możemy się zupełnie odciąć od reszty społeczeństwa. Jesteśmy skazani na to, aby w bardziej czy mniej zaawansowanym stopniu współpracować z innymi reprezentantami gatunku. Ale zawsze istnieje pewne rozwiązanie. Niekoniecznie musi to być wyprawa w jedną stronę na bezludną wyspę. Po prostu znajdźmy strefę samotności. Dobrze mieć miejsce, w którym mamy szansę pobyć na sam ze swoimi myślami i refleksjami. Co ciekawe, da się to osiągnąć także tam, gdzie byśmy się tego najmniej spodziewali. Na przykład w autobusie pełnym ludzi lub na miejskim deptaku. Zakładamy słuchawki, najlepiej takie dobre, które tłumią dźwięki dobiegające z otoczenia, i zanurzamy się w ulubionym nurcie muzycznym. Pewnym rozwiązaniem może też być medytacja. Osiągnąwszy spokój zachowania ludzkie przestają nas tak drażnić – a być może staniemy się także bardziej wyrozumiali dla tych jakże licznych wad.
Nie lubię ludzi – czy to problem?
Nie każdy lubi spotkania z innymi ludźmi, szczególnie gdy jest do tego zmuszony. Poza tym można miło spędzać czas w samotności, o ile oczywiście nie jesteśmy na nią skazani, a jest wyborem naszej wolnej woli.
Być może jesteśmy introwertykami, którzy swoją aktywność kierują wewnątrz siebie, a nie na zewnątrz. Nie lubimy wtedy dużych zbiorowisk ludzkich ani zawierać nowych znajomości. Za to nieźle się czujemy w naszym gronie, które znamy i współtworzymy od lat.
Taka jest nasza natura. Gorzej, jeżeli wszyscy ludzie działają na nas jak płachta na byka (wtedy chyba samych siebie nie potrafimy znieść). Wówczas rzeczywiście mamy problem.