Ptaki kojarzą nam się z lataniem, a zatem – wolnością. Ale przecież nie wszystkie ptaki fruwają, mamy przecież też taką kategorię tych skrzydlatych istot, które nazywamy nielotami. Natomiast cechą, którą odznaczają się wszystkie bez wyjątku ptaki, jest posiadanie dzioba. Mają go zarówno drapieżcy, jak i ziarnojady. Przy czym dzioby te przyjmują przeróżne kształty i długości, w przeważającej mierze zdeterminowane to jest tym, czym się żywią oraz sposobem, w jaki zdobywają pokarm.
Niektóre z ptaków rozwinęły tak osobliwe dzioby, że stanowią ich cechę szczególną – nieraz zawdzięczają jej także swoją nazwę, tak jest choćby w przypadku krwawodzioba, grubodzioba czy też krzyżodzioba. Przyrostek “-dziób” znajduje się również w nazwie tego, który ma najdłuższy dziób spośród wszystkich zwierząt z tej gromady. O którego skrzydlacza chodzi?
Najpierw dokonajmy pewnego wyjaśnienia. Właścicielami najdłuższych dziobów są dwa gatunki ptaków, skądinąd bardzo różnych. Największą wartością bezwzględna może się poszczycić pelikan z Australii – czyli tutaj nie mierzymy dzioba w stosunku do długości całego ciała. Choć i tak półmetrowy dziób stanowi znaczną część długości ciała tego zwierzęcia. Jest to duże zwierzę, w niektórych przypadkach niemal dwumetrowe – i swoje też waży.
Ale i tak “skrzydlatym dziobem” nazwalibyśmy chętniej innego ptaka. To dla odmiany maleńkie stworzonka, nazywane pieszczotliwie koliberkiem. Jego dziób jest dłuższy od niewielkiego ciałka i ma ponad 10 centymetrów. To tak, jakby pelikan miał dwumetrowy dziób! Koliber ten ze względu na kształt i funkcję swego dzioba nazywany jest oficjalnie mieczodziobkiem (Ensifera ensifera). Po co mu takie długaśne narzędzie? Oczywiście po to, by mógł zdobywać pokarm, do którego inne zwierzęta (nie tylko ptaki, bo także owady) nie docierają. Sięga nim do wydłużonych kwietnych kielichów. W poszukiwaniu codziennej strawy odwiedza między innymi fuksje.