W sprawie słonia leśnego może być całkiem sporo nieporozumień. Z jednej strony bowiem słoń leśny wymarł, ale z drugiej – wciąż egzystuje i ma się całkiem nieźle. Jak to możliwe, że istnieją tak sprzeczne komunikaty? Wynika to ze zbieżności nazw. Ale spokojnie – wyjaśnijmy, o co chodzi.
Wymarły słoń leśny
Zacznijmy od smutnej informacji. Słoń leśny wymarł przed tysiącami lat. Ostatnio był widziany jakieś kilkadziesiąt lat temu. Zapewne mieli z nim kontakt nasi bardzo dawni przodkowie. Niegdyś słoń słoń żyjący sobie na wolności na polskich ziemiach był czymś naturalnym, choćby tam, gdzie dziś mieści się centrum Warszawy. Przodek dzisiejszych słoni, antyczny wymarły potwór, być może inspiracja dla biblijnego Behemota – Palaedoxodon antiquus – był rozpowszechniony w całej Europie. Gdy zbliżała się epoka lodowcowa, wówczas wędrował na południe, by wygrzewać swoje monstrualne cielsko (był dwa razy większy od najpotężniejszego z żyjących dziś słoni, czyli słonia afrykańskiego). Natomiast w dobie interglacjałów zmierzał na północ, gdzie mu było całkiem nieźle. Do czasu, oczywiście, aż nie wymarł. Pozostawił po sobie kości, na które natrafiają co jakiś czas archeologowie.
Żywy słoń leśny
Istnieje też na szczęście słoń leśny (Loxodonta cyclotis), który przeżył i – podobnie jak pozostałe pozostałe gatunki słoni (również i słoń indyjski) – jest zapewne późnym przodkiem wymarłego słonia leśnego. Przez długi czas był uznawany za podgatunek słonia afrykańskiego, od którego jest zdecydowanie mniejszy oraz, co naturalne, lżejszy. Ma także mniej okazałe ciosy, a zarazem prostsze. Przebywa w bliskości wody, której jest smakoszem, bowiem wypija dziennie około 200 litrów owej substancji. Nie stroni również od terenów zalesionych, co można choćby wywnioskować z nazwy gatunkowej. Obecnie uznawany za odrębny gatunek, choć i to wśród niektórych budzi spore wątpliwości. Uważa się, że to właśnie słonie leśne służyły w starożytności niektórym ludom jako zwierzęta bitewne.