Porady

Herbata z konfiturą malinową

Zdarza się nieraz, że jakaś serdeczna dusza ofiaruje nam konfiturę malinową. Dziękujemy wylewnie za ten gest. Po jakimś czasie, gdy ochłoniemy, zastanawiamy się, co z nią zrobić. Zjeść z chlebem? A może jakoś inaczej ją wykorzystać… Jeśli jesteśmy smakoszami herbaty, w tym wypadku chyba nie ma innej opcji, i nie mamy nic przeciwko eksperymentom smakowym, rozważmy przyrządzenie herbaty z konfiturą malinową.

Herbata z konfiturą malinową – moc nowych doznań

Często pijemy czystą czarną herbatę. Wtedy dopiero możemy docenić ten aromat herbaty cejlońskiej. Dziwimy się bądź krzywimy, kiedyś ktoś ją słodzi lub wkraja do niej gruby plaster cytryny lub czegoś jeszcze gorszego… Ale z drugiej strony, nieraz nachodzi nas chęć, by spróbować czegoś innego i w jakiś sposób przełamać tę goryczkę herbaty. Czemu sobie nieco nie osłodzić życia? W sukurs przychodzi nam konfitura malinowa. Najlepiej oczywiście kiedy została zrobiona domowymi metodami, ale jeśli akurat jest inaczej, to również taka ze sklepowej półki może nam posmakować.

Warto też herbatą z konfiturą malinową poczęstować gościa; na przykład wówczas, gdy jest szaro, ponuro, na dworze panuje plucha, jesteśmy zziębnięci na kość. Owocowy posmak herbaty pokrzepi nas i postawi na nogi. Maliny mają w sobie witaminy i wiele innych cennych składników, których tak bardzo potrzebujemy, aby być krzepcy i promieniować dobrą energią.  A na buzi towarzyszącej nam osoby pojawi się uśmiech wdzięczności, co jest w tym wszystkim chyba najcenniejsze.

Herbata z konfiturą malinową – jak pić?

Dobrze, powiesz, chętnie bym spróbował. Tylko że jest mały szkopuł… Jak mam tę całą herbatę z konfiturą malinową pić? Otóż to bardzo prosta, w ogóle nie skomplikowana sprawa. Wsypujesz herbatę do czajniczka, najlepiej sypaną i kupioną w solidnym sklepie herbacianym. Następnie zalewamy ją świeżo zaparzoną wodą. Odczekujemy jakieś trzy minuty. Wtedy odcedzamy susz od czystego naparu. Czekamy chwilkę i dodajemy do parujących filiżanek tyle słodkości, ile chcemy. Pamiętając oczywiście o tym, aby zostawić sobie trochę na kolejną okazję.